środa, 6 czerwca 2012

Wszyscy za jednego!

Wczoraj padało od samego rana:-( Taka pogoda nie nastraja optymistycznie, szaro w domu i zimnawo jakoś. Dziś Lenka idzie , tzn. jedzie swoją karetą / wózkiem/ na swoje pierwsze szczepienie. Biedactwo, ale jak to piszą,, Kto kocha swoje dziecko, ten szczepi:-)''. Mari jak tylko wróciła ze szkoły, plecak rzuciła pod biurko...dosłownie rzuciła i  krzyczy: ,,To idziemy już mamuś?'' Jasne, Mari musi iść z siostra do szczepienia,  z naszą  małą Kluseczką i sprawdzić czy będzie płakać mocniej niż ona w jej wieku. Tak jakby to pamiętała akurat;-)
W strugach deszczu pobiegłyśmy do przychodni. Przed nami mała dziewczynka i 1,5 roczny chłopiec. Najpierw ważymy nasza Lenkę w małym gabinecie. 5300g - małe słoniątko jak to określa pani pielęgniarka:-)
Potem wizyta u pani doktor, która bada, czy Lenka może przystąpić do szczepienia. A w trzeciej kolejności... no właśnie szczepienie. Mari bardzo pomocna, podaje książeczkę szczepień pani, rozwija pieluszkę na kozetce i czule głaszcze i całuje Lenkę. Śmiejemy się, bo Lena boksuje stópkami policzki Mari, która położyła się w jej nóżkach. Pani każe odkryć uda dziecka bo poda dwie szczepionki na żółtaczkę i resztę chorób. Lenka z małym zabawnym uśmieszkiem leży i patrzy na Mariczkę. Nagle zastyga i czerwienieje na buzi a jej usteczka zaczynają grymas wielkiej podkówki i zaczyna wydobywać się z nich wielki krzyyyyk! Gik jedno i Gik drugie!
Ojej! biedactwo nie płacz już, pociesza pani pielęgniarka! My również robimy minki i uspakajamy Lenkę. ,,Ubierzemy ją w poczekalni.'' - stwierdzam, wychodzimy, zerkam na Mari a ona płacze!
,,Mari no co Ty?'', mówię. 
,,Ale ona jest taka biedna mamo, tak mi jej szkoda!'' mówi i zaczyna wyć na całą poczekalnie, do tego Lenka jeszcze głośno płacze, bo ukłucia bolą! Dramatyczny widok,ludzie dziwnie zerkają. Cóż, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Mari mnie rozczuliła :-0 W strugach deszczu, wracałyśmy w trójkę. Powoli... co nam deszcz zaszkodzi...mamy siebie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz