Doszło do tego, że dwa dni temu , w dniu meczu Polska-Rosja, Mary poszła do szkoły z wymalowana flagą Polski na policzkach. Już nic nie mówiłam, bo Pani pewnie się tylko z niej uśmieje:-)
Mecz Polska - Rosja nadawany w porze pójścia spać Mary tylko pokrzyżował jej plany. Wielkimi prośbami rozbudziła naszą litość i tatuś pozwolił jej zostać. No ale siedmiolatka i piłka nożna o 21 godzinie to jednak nuuuda. Ziewanie i śpiewanie bezsensownych okrzyków prawie skierowało Mary do łózka. Żeby nadać sensu temu siedzeniu przed ekranem, zarządziłam zakłady o wynik! Mari się strasznie podekscytowała, tym bardziej że w zakład weszli też babcia i dziadek. Mari mówi 2:1 dla Polski. Mirek / jej tata / że 1:1 czyli remis. To ja tez remis - mówi Mari. Tłumaczymy jej, że nie może zmienić już swojego typowania, a co jeśli będzie remis to podzieli się z tatą kasą. Jak wygra sama ma więcej dla siebie. Dobrze, super kupie sobie większa zabawkę - stwierdziła z zapałem!
Wynik był niestety remisowy. Mari stwierdziła, że to był głupi pomysł z zakładami, który wymyśliłam a poza tym ona też typowała 1:1 ale tata jej to ukradł no i tysiąc powodów dla których ona już się nie bawi:-) I tak to jest wchodzić w zakłady z dziećmi! Zresztą 5 złotych na zakład wyłożyłam i tak za Mari, bo najważniejsze we wszystkim było zostać dłużej w łóżku rodziców a przy okazji może i zabawka wpadnie:-)
Pooolska GOOOLA!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz